The SoHo NYC Loft

zdjęcie

galeria sztuki

Chodziła po galerii w poszukiwaniu jakiegoś niezależnego dzieła sztuki dla swojej matki. Jej rodzicie byli uzależnieni od beznadziejnych obrazów artystów z NYC. Sama nie przywiązywała większej uwagi do tych rzeczy. A że udawała wzorową córkę musiała się z tego wywiązywać.

siedziała na ławce obok. właściwie to przyszła tu z zamiarem wejścia do galerii ale coś ją powstrzymało. siedziała i popijała odtłuszczone latte z papierowego kubka.

Tak się składało, że jego przyjaciel miał dziś wystawę więc przyszedł. Stanął jednak przed wejściem i postanowił zapalić papierosa.

odwróciła się bo usłyszała szarpnięcie drzwiami.
-dżosz.-mruknęła,znała go z widzenia i słyszenia nawet raz raz zamieniła z nim trzy słowa na jakimś wernisażu.

- dżenewif, znów się spotykamy. - powiedział z lekkim uśmiechem. Często ja spotykał w tej galerii. Domyślił się, że i dziś ją spotka.
- Dawno Cię nie widziałem. - dodał szybko podchodząc bliżej.

-Tak myślałam,że dziś tu będziesz. Jak tam Elijah?Zestresowany? -zapytała podkulając nogi-Chyba trochę mu zazdroszczę-mruknęła cicho i przesunęła się kawałek robiąc mu miejsce

- Dawno z nim nie rzomawiałem. Pokłóciliśmy się o coś tam. - nie pamiętał dokładnie o co poszło, ale było to coś poważnego. - Czemu nie spróbujesz swoich sił. Mogę Ci pomóc. Mam odpowiednie znajomości. - powiedział mając na myśli jej talent. Widział jej prace - były genialne.

pokiwała głową.
-jestem pewna,że jego prace będą bezkonkurencyjne.-Elijah był na prawdę genialny, widziała kiedyś kilka jego dzieł.-Ja mam próbować? Z moimi marnymi próbkami sztuki.zrobiłabym z siebie pośmiewisko.nic więcej. znalazłabym się na szczycie rankingu klap Times'a.-wzruszyła ramionami i wyciągnęła lekko zgniecionego różowego słonia.

- Daj spokój, trochę więcej wiary w sibie. - jego tekst zabrzmiał dość banalnie. Mimo to powiedział to szczerze i naprawdę mógł jej w tym pomóc. Sam też kiedyś interesował się sztuką, później jednak zostawił to.

-mniejsza z moją wiarą.-przechyliła lekko głowę,żeby lepiej go widzieć.zapaliła papierosa tanią zapalniczką z kiosku.zielono-pomarańczową na dodatek.

nie mam na niego weny -.- !!
wybacz.
- Fajna zapalniczka. - powiedział i spojrzał na wyświatlacz swojej komórki.
- U, muszę iść. Pa. - rzucił i poszedł, bo jego babcia była w szpitalu.

uhu.

wstała i poprawiając swój granatowy trencz szła w stronę wejścia do galerii