Botanical Garden

siedziała w parku i jadła banana. no co, nie można? xd

miał ochotę na tego banana, bo on taki bananowy, no więc się do niej dosiadł, a z racji tego, iż się nie znali, uśmiechnął się tylko bananowo, lustrując ją i banana wzrokiem.

-co się patrzysz?-spojrzała na niego podejrzliwie i widząc jego wzrok na banana odsunęła się troche.-no?-zajęczała swym dziwacznym akcentem xd

podrapał się, po skroni, spoglądając na nią kątem oko. - nic, po prostu, tak klapnąłem. - wzruszył ramionami, trochę zmartwiony faktem, że nie zdobędzie owego banana, co było właściwie dołujące.

-ale się dziwnie patrzysz. na mojego banana!-patrzyla cały czas na niego, jakby mial jej wziąć tego banana, w kazdej chwili!

- wydaje ci się. - wzruszył ramionami, wysuwając nogi do przodu i opierając się o oparcie ławki. - żimi. - rzucił, mimochodem i wyciągnął paczkę papierosów, tak teraz one musiały mu wystarczyć, bo z banana nici,um.

-nie dziękuję, nie palę papierosów-powiedziala i ugryzła owoc, przyglądając się dżimiemu a więc.-siri-bąknęła, po czym zauważyła, ze fajny koleś z niego jest. wczesniej bała się o banana i nie widziała go tak na prawdę, no wiesz!

spojrzał na nią kątem oka, uśmiechajac się lewo kacikowo. - pozwolisz, że ja zapalę. - mrugnął do niej, po czym wyciągnął papierosa z paczki i podpalił. zaciągnął się dymem i spojrzał na nią, a później odchylił głowę w górę i wypuścił dym, bo przecież nie chciał,żeby się zakrztusiła jedząc tego banana, chociaż wtedy mógł by być jego, ale nie, nie, tak nie wolno.

to byłoby wręcz niegrzeczne! poza tym, zostało juz malo tego banana i szybko go zjadła ;d
-nie przeszkadza mi to-usmiechnęła się pod nosem i wrzuciła skórke po babanie do kosza.-jestes amerykaniniem?-zapytała, ciekaw była. lubila się chwalic tym, ze pochodzi z rosji xd

- francuzem. - ponownie wypuścił dym, bo ten wcześniej, kiedy pytała, to się zaciągnął,cnie. xd ale ten mimo, iż był francuzem jego akcent był poprawny i nigdzie nie było żadnych ubytków, mwhaha, no xd - a ty? - spytał, odwracając się na ławce w jej stronę.

-rosjanka-odpowiedziała dumna.-słuchaj, ale wez, nie po oczach-machała ręką przed nosem, bo jej dmuchnął w twarz i oczy jej sie załzawily! nieładnie i niezgrabnie z jego srtony!

wymskło mu się, no. - sorkęs. - też zaczął machać ręką, żeby to jakoś rozwiać i o mało nie uderzył jej w głowę, za co też ją przeprosił i w ogóle, zaczął się tłumaczyć, że ma dziś jakiś taki niezdarny dzień, ale nie powiedział jej, że to dlatego, iż nie podzieliła się z nim owym bananem, przemilczał jak, to na mężczyznę przystało.